wtorek, 11 listopada 2014

#27 tak proste, a tak skomplikowane

Czasem najlepszym rozwiązaniem jest usiąść, włożyć słuchawki do uszu, włączyć najbardziej zamulającą piosenkę jaka została kiedykolwiek stworzona i patrzeć w sufit. Nawet sobie nie będziemy zdawać sprawy, ze w pewnym momencie, ta przesiąknięta jadem i bólem bańka w nas pęknie, a to wszystko zacznie z nas ulatywać i znikać jak dym z papierosa. Nie wykluczone, że łzy zaczną same spływać po naszych policzkach. Ból będzie się zmniejszał i w pewnym momencie zniknie. Zrozumiemy to co wydawało sie być nie do rozwiązania. Skomplikowana zagadkę, która dotychczas była jak kostka Rubika dla zwyczajnego człowieka - potrzeba czasu by ją w całości poukładać. To wydaje się tak banalnie proste, prawda? Wszystko miałoby się samo rozwiązać. Nie, nie, nie. To my to rozwiązujemy. Gapiąc się w sufit i zauważając to czego wcześniej nie widzieliśmy. Nasze błędy i wady innych, których nie dostrzegaliśmy u kogoś, bo był w naszych oczach przesadnie idealny. Może w ten sposób odnajdziemy w sobie odwagę i będziemy gotowi wyjaśnić wiele spraw z kimś innym? Może to będzie taka lekcja przygotowawcza do rozmowy?
Spokojne przemyślenia dają chyba największe ukojenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz