niedziela, 12 kwietnia 2015

#35 nie

Mam ochotę wyjść z domu i nigdy nie wrócić. Dać spokój temu wszystkiemu. Dać spokój ludziom, których tak bardzo zraniłam. Moja własna bomba atomowa właśnie wybuchła  nie wynikło z tego nic dobrego, a teraz nie daję rady po niej posprzątać. Samo zło. Wszystko tak bardzo zepsułam. Nie chciałam. Cholerne uczucia, który pod wpływem alkoholu stają się coraz mocniejsze i bardziej odczuwalne. Z każdym kolejnym przestajesz myśleć racjonalnie i uczucia się kumulują, a wtedy? Wtedy wszystko się niszczy. Rozpada na milion małych kawałków, a jedyne czego się chce to zniknąć. Uciec. Rozjebać się. Nie ranić już nigdy nikogo więcej. Po cholerę próbowałam po raz kolejny wiedzieć na czym stoję skoro wszystko i tak się posypało, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że już nigdy nie będzie tak samo, nigdy. Tracisz coś w jednym momencie i czujesz jak w środku nie ma nic. Nikogo. Nienawidzę siebie za to jaka jestem. Dlaczego nie mogłabym być inna, lepsza, taka jaka byłaby dla nich dobra. Cholera jasna. Nie chce. Nie mogę.
P  O M O C Y