środa, 15 stycznia 2020

#46 przeszłość zawsze będzie szła za Tobą jak cień

Pierwszej miłości się nigdy nie zapomina. Pierwszego pocałunku się nigdy nie zapomina. Pierwszego razu się nigdy nie zapomina. Wszystkiego co pierwsze się nigdy nie zapomina. Te pozornie małe rzeczy kiedyś dają o sobie znać. Wiecznie się słyszy, że nie należy patrzeć w przeszłość, oglądać się za siebie. Przecież to było i minęło, nie wróci, tego nie zmienisz, ale nie oszukujmy się każdy patrzy za siebie.
Ja dziś popatrzę na swoja pierwszą miłość, bo nie daje mi ona spokoju. Nie mówię o człowieku, choć i on czasem da o sobie znać jak ma problemy w życiu, ale ja już nie chcę słuchać. Wracając, mówię o uczuciu, o chwilach, pocałunkach, wspomnieniach. Zastanawia mnie czemu te wspomnienia tak często mnie uderzają, cholera już Go nie kocham, już dałam sobie spokój. Jestem teraz szczęśliwa i kocham, ponad życie. Mimo tego nadal wracają do mnie wspomnienia i odbijają się, ściągając mnie na chwile na dno. Czemu człowiek, który teraz nie znaczy nic wraca do mojej głowy, wypełniając ją sobą? Tamta relacja była toksyczna, nawet nie byłam świadoma, że kocham, nawet teraz czasem mi się wydaje, że to po prostu było uzależnienie, mój mały nielegalny narkotyk. Bo o naszych spotkaniach nie mógł wiedzieć prawie nikt, przyjaciółka, która mnie kryła i na niej kończy się lista. A więc czy to była moja pierwsza miłość? Czy uzależnienie? Czuję jakby było bliżej do drugiej opcji, a wiesz czemu? Bo ten człowiek nadal siedzi gdzieś z tyłu głowy i nawet czasem uśmiechnę się na myśl o wspomnieniach, ale nie chce ich już więcej z nim tworzyć, bo wiem, że to koniec, że nie jest kimś z kim mogłabym rozwinąć przyszłość. Kiedyś myślałam, że byłoby cudownie gdyby nam się udało, gdybyśmy byli my przeciw całemu światu, ale teraz nie. Teraz jest dla mnie człowiekiem o którym mogę powiedzieć, że nie chciałabym żeby był ojcem moich dzieci. Z perspektywy czasu widzę, że byliśmy źli, byliśmy sobie obcy, byliśmy wobec siebie nikim. Człowiek, wobec którego ciężko mi określić uczucia, człowiek, który teraz czasem do mnie napisze, w tych złych chwilach. W chwilach, w których on ma problem, gdy jego coś boli. To czasem nawet zabawne, co robią faceci w takich chwilach. Byłam wręcz pewna, że byłam po prostu dobrą koleżanką do rozmów i spędzania wieczorów, ale widząc kolejną wiadomość z serii "a pamiętasz jak było kiedyś" zastanawiam się nad tym, czy nie chodziło o coś więcej. Już się nie łapię na takie teksty, szybka odpowiedź "było", kończy rozmowę, bo wiem że gdybym to pociągnęła, wciągnęłabym się jak w dobry narkotyk, a tego nie chce. Bo teraz kocham, naprawdę.
Zaczęłam od pierwszej miłości, a kończę z wnioskiem, że chyba jednak to nie była miłość. Chyba nigdy nie znajdę klarownej odpowiedzi.