środa, 9 września 2015

#38 #happyasfuck

Cześć. Chyba wszystko nareszcie zaczyna się układać, a przynajmniej w moim sercu. Podobno promieniuje szczęściem na około i zarażam nim ludzi. Fakt, uśmiech nie schodzi mi z twarzy i sprawia że czuje się lepiej. To szczęście sprawiło, że samopoczucie skoczyło do góry na mega pozytywne, mimo zmęczenia i braku wolnego czasu nawet w weekend. A co najważniejsze wiele rzeczy wyjaśniło się i wiem jaką prostą z zakrętami iść. Wiem na kogo mogę liczyć, z kim pić i kogo kochać. Dobrze jest nareszcie odetchnąć i wstawać rano bez pierwszej myśli pod tytułem "Kurwa chce stąd uciec". Dotąd nic nie było dobrze. Ludzie chcieli żebym była tylko wtedy jak czegoś potrzebowali, a na ulicy udawali ze mnie nie widzą albo nie znają. Zawracali mi w głowie a później znikali bez słowa. Takie niewymowne "spierdalaj". Tym razem ja tego niewymownego użyłam, bo ileż można czekać w niepewności czy wróci albo czy kogoś nie pozna? Trzy lata czekania nie wiedząc na czym stoję to za dużo. Teraz chyba nadszedł czas na szczęście, przynajmniej w jednej płaszczyźnie życia i myślę że po długim czasie miłość jest płaszczyzną idealną. Moje szczęście ma na oko 1,80 wzrostu, czarne włosy i kolor oczu który od zawsze był moim ulubionym. A w dodatku sprawia, że czuje się komuś potrzebna. Chciałabym żeby był moim szczęściem do końca i będę dążyła do tego osiągnięcia, byleby być szczęśliwa. Może jeszcze nie można mówić tutaj o miłości, ale przecież na nią trzeba czasu, którego jeszcze dużo nie mieliśmy. Wszystko przed nami.