piątek, 28 czerwca 2013

#5 coś musi odejsć, aby coś nowego przyszło

Jak tak zastanawiam się nad tym wszystkim, to czas postawić kropkę właśnie w tym momencie życia. Wielką i przemyślaną. Muszę zakończyć pisanie scenariusza do pierwszej części filmu i kontynuować go w drugiej. Zdaję sobie sprawę, ze to wszystko tak dużo dla mnie znaczy, te osoby, ze aż nie chce się zaczynać czegoś nowego. Ale trzeba iść na przód, żeby się nie zgubić w tym zagmatwanym świecie. Muszę iść, by nie napisać życia na skróty, bo jeśli o czymś zapomnę, coś przeoczę, to będzie coraz gorzej. Czas pochować smutki i łzy, choć te dziewięć lat znaczyło i nadal będzie znaczyć bardzo wiele. Teraz czas otworzyć się na nowy świat. Pójść do tej szkoły średniej, poznać nowych ludzi, zawiązać nowe przyjaźnie i może nawet odnaleźć wreszcie te miłość? Tego chyba bym najbardziej chciała. Znaleźć tego, który mnie pokocha. Jest to dla mnie bardzo ważne. Oczywiście nie obędzie się bez przyjaciół, z którymi u mnie krucho. Tak naprawdę, to czasem mi brakuje tego co było, ale zapominam o tym. Przestałam ufać osobom, które na moje zaufanie i przyjaźń nie zasługują, albo po prostu tego nie chcą, nie potrzebują.Bo po co im ona jak oni sądzą, ze bez tego się obejdzie? Trudno, mimo to idę do przodu. Fakt, faktem boli, to ze się przejechałam na kilku osobach, ale każdemu życie musi skopać dupę, żeby się ogarnął i przejrzał na oczy. Mi skopało i ogarniam to wszystko i odkładam różowe okulary przez które dotychczas patrzyłam na świat. Jestem realistką. Musze być obiektywna wobec wszystkich, a nie za to, ze mi ktoś pomógł przymknę oko na coś innego. Dość tego. Nie będzie tak łatwo mi zamydlić oczy. A teraz muszę się przyłożyć do zadbania o siebie, bo o tym do cholery zapomniałam. Ciągle troszczyłam się o pomoc innym, a to obracało się przeciw mnie. Tego chcą, to dostaną. Jeśli sam na sobie nie pomożesz, to nikt Ci nie pomoże. XXI wiek...

sobota, 8 czerwca 2013

#4 This is the end...

Nie wiedziałam, że to będzie tak wyglądało. Nie miałam pojęcia, ze ta rozmowa zakończy coś raz na zawsze. Do teraz nie mogę sobie wybaczyć, że nie powiedziałam mu wszystkiego, że nie pokazałam mu Moblo, że nie wysłałam mu naszego zdjęcia jak trzymamy się za ręce zrobionego  ukradkiem. Żałuję. Niestety, nie miałam tyle czasu. Te dziesięć minut wszystko skończyło. Jedna rozmowa. Krótka, a za to jak bolesna. Przynajmniej wiem, że jednak zadecydował nie być ze mną. Dał mi wyraźnie do zrozumienia, że nie chce ze mną być. Mam pewność, ze nic nas nie łączy (po za moja miłością do niego). Wiem, że mogę z kimś innym być mając czyste sumienie. I to mnie nawet trochę cieszy. Bo nie będę się obwiniała o to, ze jestem z nim, bo to co napisał nie miało sensu. Nie będę się obwiniać, że może by nam wyszło tylko mam kogoś innego, ale chyba o to w tym chodzi? Chyba po to dostałam tego kopa odwagi, żeby z nim pogadać i dowiedzieć się jak ktoś mi potrafił obrobić dupę.
Choć w sumie, trochę mnie nie przekonał,  bo nadal mi się łzy w oczach pojawiają podczas magi powracania wspomnień. Nadal, gdy oglądam Harrego Pottera łzy stają mi w oczach. .
Nie chcę. Dlaczego moje serce nie może być oddane komuś innemu? Dlaczego nie upatrzyło sobie kogoś innego jako cel miłosny? Do cholery jasnej! I jeszcze ta głupia nadzieja, że będziemy razem...